Co miało wybuchnąć, wybuchło, co nie miało, czasami też wybuchło. Rozpoczął się Nowy Rok, czas dla mnie stosunkowo trudny, bo wyznaję w życiu jedną zasadę: tylko nie Jana Straussa, proszę! A tu walce i polki szturmują, bynajmniej nie lekką kawalerią. Co tam one, prawdziwe spustoszenie sieją arie z brrr… operetek! Oczywiście, wystarczy nie włączać tego i owego, i załatwione – stosuję tę prostą taktykę od lat, z powodzeniem stuprocentowym – ale np. rok temu dziecko wróciło mi z wizyty od dziadka z wyznaniem, że taki śliczny koncert tam w telewizji widziało… Tak, wysmykowaty wróg zaatakować może z każdej strony, ale żeby dzieci w to wciągać…!
Życzę więc Czytelnikom w trwającym już roku niezmąconego niczym skutecznego chowania się przed muzyką niechcianą, za to bogatego obcowania z muzyką chcianą – i oby tej ostatniej było jak najwięcej! Byle nie Straussów! A piszę to ja, z Galicji.
No i zapraszam w tymże roku do czytania tego bloga w nowej odsłonie, w nowym serwisie Tygodnika Powszechnego – pod nowym adresem jakubpuchalski.blog.tygodnikpowszechny.pl. Nowe wpisy będą już tam publikowane, a archiwum starych ma być niebawem przeniesione.
A wszystkim, którzy podejmą ryzyko tej lektury, życzę, by wpisy były przynajmniej ciekawe. Last, but not least.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2015 dla ” Tygodnika Powszechnego ” oraz dla najlepszego blogu o muzyce poważnej „Od ucha do ucha” !
I nawzajem, dziękuję. Hm, wobec życzeń trudno wyrażać wątpliwości…